Wszystko wskazywało że dzisiejsza jazda będzie niezwykle przyjemna. Nic jednak bardziej mylnego. Droga powrotna, to droga przez mękę. Wiało i wiało i nie zamierzało przestać...
Pogoda wyśmienita, Gordon wraca z Warszawy, więc nie wypada nie iść na rower. Po 17:00 ruszyliśmy przed siebie, a w trakcie obgadaliśmy szczegóły trasy. Uzgodniliśmy że jedziemy Świercze-Kościesze-Gąsocin-Klukowo-Świercze. Początkowy etap trasy standardowy, jednak pod koniec małe urozmaicenie w postaci przejazdu nowym, nieukończonym jeszcze wiaduktem!
Standardowa pętla przez Nowe Miasto, ale dzisiaj wszystko wydawało się piękniejsze niż 2 tygodnie temu. Wszystko zielone, wszystko kolorowe, wiatr coraz bardziej przyjemny. Jest tak jak być powinno!